wtorek, 14 października 2014

Szansa.

     Wczoraj było z Nim cudownie. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego... nie wiem jedynie czy On jest świadomy tego, jak bardzo się do Niego przywiązałam. Uwielbiam wracać w jego bluzie do domu, prawie jakbym  czuła go przy sobie. 

     Jutro mam rozmowę o pracę! Co prawda nie zupełnie w zawodzie, ale jestem pozytywnie nastawiona i postaram się jak najlepiej na rozmowie :) bo zależy mi by znaleźć sobie zajęcie w tygodniu, bo w domu zwariuje... ale nie ukrywam, chce też w końcu zaoszczędzić konkretne pieniądze :) chociażby po to, by kupić na gwiazdkę wypasione prezenty rodzinie i chłopakowi.


     Pogoda nie zachęca do działania... dzisiaj jadę zapisać się na kurs angielskiego. Nie straszny mi deszcz, nigdy nie chce mi się brać parasola ze sobą, leniuszek ze mnie, a z cukru przecież nie jestem, nic się nie stanie moim włosom jak trochę zmokną. Za to moje kotki protestują i ani im się śni wychodzić na dwór, chrapią smacznie w moim pokoju, uwielbiam ich towarzystwo.


     Dieta jakoś idzie.. chce zacząć dzisiaj ćwiczyć, powiedzmy tak co drugi dzień - bieżnia i orbitrek, tak by razem wyszła godzina ćwiczeń :) chce dobrze wyglądać w sukienkach i spódniczkach, chociaż dla mnie mogłyby istnieć tylko spodnie, bluzy mojego chłopaka i vansy i by było wygodnie :) ale od specjalnych okazji też lubię się elegancko ubrać.


     


   


poniedziałek, 13 października 2014

Bezradność.

Dzisiaj trochę"bogatszy" post :)

     Zaraz wychodzę z domu i jadę do mojego Pana M. Strasznie się cieszę, że go zobaczę. Jak zwykle skończy się na błogim lenistwie :) czeka mnie niezbyt długa podróż pociągiem, ale muszę ogarnąć jakąś książkę, by nie marnować czasu, a zwykle słucham muzyki i zastanawiam się nad całym życiem, patrząc w okno...

     Co robić, gdy nie ma się obowiązków? Na pracę możliwe ze będę czekać do listopada. Studia tylko co dwa tygodnie. Pasję mam. Nawet kilka. Ale brak weny i lenistwo źle na mnie działają. Jak tego uniknąć? Czy istnieję na to złoty środek?

     Czasem mam wrażenie, że zmarnowałam życie. Mogłam lepiej wykorzystać dane mi środki i czas, bo miałam go wiele. I do tej pory nie potrafię tego zmienić. Już od wczesnych lat się rozleniwiłam, bo nauka przychodziła od tak, byleby zdać. Potem było coraz trudniej. Ale też zdawałam na styk. Chciałabym rzeczywiście osiągnąć dobre wyniki w nauce, by być dumną z dyplomu. W przyszłym roku czeka mnie pisanie pracy magisterskiej...


A teraz coś z przyjemniejszych spraw! Byłam na zakupach :D 

     Udało mi się kupić bardzo wygodne, skórzane, ocieplane buty na zimę (nie przepadam za długimi kozakami, nie uważam bym musiała gdzieś aż tak elegancko się ubierać). Poza tym kosmetyki z Yves Rocher, mój faworyt - mleczko do demakijażu z zieloną herbatą, tylko po tym mleczku nie szczypią mnie oczy :) Co do lakieru - produkt z Super Pharm, już na drugi dzień miałam odprysk, więc nie polecam. I bardzo dobra sałatka z krewetkami i z fetą - przepis z diety garstkowej dr n. med. Anny Lewitt :) 














niedziela, 12 października 2014

Realizuj marzenia.

     Zmęczona ale... Usatysfakcjonowana. Może to jedynie euforia, bo dopiero zaczęłam, ale naprawdę podoba mi się na nowej uczelni. Wczoraj nie wiem kiedy mi minął czas bo byłam 11h na uczelni, ale się nie dłużyło więc raz dwa biegłam na autobus do domu. A w domu pustka. Czasem lubię się zupełnie odizolować, bo nie zawsze jest kolorowo w domu, ale dzisiaj najchętniej wróciłabym do miejsca gdzie na powitanie dostałabym buziaka i czekałaby na mnie kolacja... Ale mój Luby mieszka prawie 150km ode mnie. Czy to problem? Czasami tak. Nigdy nie byłam w związku na odległość, ba, zawsze miałam kogoś bardzo blisko, mogliśmy się widzieć codziennie. Ale nie zrezygnowałam z Mojego tylko dlatego, że mieszka daleko. Bo te km nic nie znaczą gdy się kogoś kocha. Widzimy się mniej więcej raz na tydzień, ale staramy się zawsze dobrze wykorzystać ten czas :) 

     Ciężko było z dietą w ten weekend. Jutro poniedziałek, kolejny, nowy początek. Jutro jest też dla mnie wyjątkowy dzień, bo widzę się z Nim. Potrzebuję jego wsparcia, jest mi naprawdę ciężko, muszę się postarać by coś w końcu zaczęło mi wychodzić. 



Mam nadzieję, ze nowy tydzień przyniesie jakiś progres w sprawie pracy. 
Trzymajcie kciuki.



Fuerteventura 



James Morrison - You make it real for me.

piątek, 10 października 2014

Przemyślenia .

Najważniejsze sprawy mojego obecnego życia?


Studia, praca, odchudzanie. I chce we wszystkim się spełnić. Bo czas najwyższy się usamodzielnić. Ciężko mi znaleźć pracę bo nie mam żadnego doświadczenia jedynie praktyki... I to był mój błąd, który mogę jeszcze w jakiś sposób nadrobić. Chce zacząć oszczędzać pieniądze, brakuje mi jakichkolwiek oszczędności, żyję z miesiąca na miesiąc, czas ograniczyć wydatki, a będzie ciężko bo jestem... Zakupoholiczką. Nie mam zbyt wiele rzeczy, ale co miesiąc znajdzie się coś co musze kupić :) kosmetyków sobie też nie żałuję. Jestem jednak w tym zorganizowana - kupuje przede wszystkim z kuponami rabatowymi, na promocjach, wyprzedażach.


Od dzisiaj zaczynam studia zaoczne II stopnia z finansów i rachunkowości. W tym temacie pojęcie jakieś mam, ponieważ licencjat mam z podobnego kierunku. Cieszę się ze zmiany uczelni bo poprzednia była dla mnie koszmarem. Samolubni ludzie, ciężkie przedmioty... Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Dlatego walczyłam i zdałam studia :) i uważam to za mój chyba największy sukces w życiu.


Z moim Lubym czuję się fantastycznie. Trafił mi się facet marzeń. Chociaż czasami jest tak uparty i stanowczy, że brakuje mi argumentów by postawić na swoim. Dla mnie On jest idealny, znalazłam w Nim wszystkie cechy, które cenię u drugiego człowieka, dlatego mnie uszczęśliwia.


I chociaż jestem poza domem to trzymam się diety :) wzięłam z domu trzy posiłki i jestem z siebie dumna, że wygrałam z lenistwem i zrobiłam dzień wcześniej jedzenie. Chyba łatwiej mi być na diecie poza domem - jeśli jestem w domu cały dzień to nawet z nudów jem owoce, zaglądam do lodówki i chociaż nie jem nie zdrowo, tyje, bo jem za dużo.




Trzymajcie się ciepło.






P.S. Myślałam o organizacji bloga o stwierdziłam, że posty będą pewnymi mniejszymi cyklami, posty o diecie, kosmetykach, życiu i tak naprawdę o wszystkim i o niczym.

Dobry start.

             Zaczynam zupełnie inne życie. Mam motywację do zmian jednak czasami jestem zbyt zmęczona i po prostu szybko rezygnuję. Zaczynam od 69kg. Jeszcze z trzy tygodnie temu było 65kg. Ale przestałam się pilnować i szybko przybrałam na wadze. Spełni się moje marzenie i do końca roku zobaczę 60kg na wadze :) Jutro pierwszy zjazd na nowej uczelni, boje się jak zawsze, ale lubię zmieniać środowisko. Chce spełnić wszystkie zamierzone cele, w poniedziałek muszę zapisać się też na kurs angielskiego, bo przez lenistwo trochę zapomniałam języka, chociaż na wakacjach zagranicą nie miałam zbyt dużego problemu. Ale CV świeci pustkami. Szukam pracy od… tygodnia. Dwie udane rozmowy, a ja jednak się jeszcze nie zdecydowałam, bo wierzę, że mogę trafić lepiej.  Z moim Lubym jestem szczęśliwa, wiem, że zawsze mogę na niego liczyć.

            Blog będzie o wszystkim i o niczym. Zacznę może od mojej diety - będę korzystać z diety, którą wykupiłam na serwisie vitalia.pl . Jest ona dostosowana do tego co lubię, 1700kcal, z moich spostrzeżeń wynika, że dieta opiera się przede wszystkim na chudym nabiale. Więcej szczegółów podam niebawem.


            Na razie pozostaje anonimowa :) jestem twórcza i tyle w sobie trzymam, że w końcu postanowiłam dać upust swoim myślom. Może to będzie chaotyczny blog, może coś ciekawego z tego wyjdzie. 



Wakacje 2014 - Ustka.